Na etykietach w Leroy Merlin informacje o ludobójstwie w Ukrainie. To viralowa akcja artysty
Na wielu produktach w sklepach Leroy Merlin w całym kraju od środy pojawiają się „zastępcze” etykiety, informujące, że zakupy w sieci finansują ludobójstwo. To wiralowa akcja artysty, Bartłomieja Kiełbowicza, który wymyślił i udostępnił w sieci kilka wzorów takich etykiet. – To była potrzeba serca i chwili, akcja tak chwyciła, że zablokowało mi stronę, z której można ściągać etykiety - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl. Sieć nie odpowiedziała na nasza prośbę o komentarz.
Dołącz do dyskusji: Na etykietach w Leroy Merlin informacje o ludobójstwie w Ukrainie. To viralowa akcja artysty
Pozwolę sobie zacytować komentarz z góry, bo nie chce mi się wklepywać samemu, a jest to kwintesencja riposty na takie trollowski wpisy:
"A ja i tak pójdę tam kupić mimo że wcześniej nie kupowałem, a Pana Artystę od siedmiu boleści proponuję postawić w sytuacji pracownika tej sieci sklepów, co on jest winny całej sytuacji a przez zaburzenie sprzedaży wywalą go na zbite wiadomoco. Poza tym nadal hipokryzja bo na protest pewnie przyjeżdżają samochodami na ruską ropę etc...
1. Pracowników w sprzedaży brakuje. Jak kogoś zwolnią to znajdzie pracę w tydzień.
2. Gdybym tam pracował to sam bym się zwolnił
3. Zawsze mogą się wycofać z Rosji - ale bardziej troszczą się o swoje zyski niż o pracowników w Polsce.
4. Nie masz wpływu skąd jest ropa - na to gdzie kupujesz kafelki i farbę już masz. Inna sprawa, że z Rosji jest 50% naszej ropy - więc nie zawsze jeździsz na ruskiej.
5. W ogóle to wina Ukrainy, że się broni - jakby się od razu poddali to by było po problemie."
Przychód to nie podatki.