Le Toya Jackson: Michaela zamordowano
Siostra Michaela Jacksona, Le Toya, jest przekonana, że jej brat został zabity dla pieniędzy.
La Toya Jackson powiedziała w niedzielnych wydaniach "Mail on Sunday" i "News of the World", że zarządziła prywatnie obdukcję zwłok brata, niezależnie od autopsji i badań prowadzonych przez amerykańskie władze, których wyniki mają być znane za dwa tygodnie. Zastrzegła, że do tego czasu nie może mówić o rezultatach badań zleconych przez rodzinę. - Myślę, że wszystkich one zaskoczą - oświadczyła. Dodała, że zmarły piosenkarz miał na "szyi i ramionach wiele śladów po igłach".
- Zamordowano go - przekonuje artystka. - Podejrzewamy, że było w to zaangażowanych więcej osób. To był spisek, w którym chodziło o pieniądze.
Dodała też, że dom króla popu w kilka godzin po śmierci został okradziony. La Toya Jackson utrzymuje też, że z domu brata w dniu jego śmierci zniknęły gotówka i biżuteria warte 2 mln dolarów.
- Otoczenie Jacksona odciągnęło go od rodziny i przyjaciół, po czym zmusiło do serii 50 koncertów w Londynie - oceniła. - Michael był osobą łagodną, delikatną i podatną na wpływy. Wykorzystali to - oświadczyła siostra zmarłego króla pop. Dodała, że już przed miesiącem czuła, iż jej brat, którego nazwała "najbardziej samotnym człowiekiem na świecie", nie dożyje występów w Londynie, ponieważ jest otoczony przez ludzi dbających o własne interesy.
Jednocześnie do sieci przeciekły wstępne raporty
toksykologiczne, według których w organizmie gwiazdora znajdował
się śmiertelny poziom metadonu, spora dawka demerolu oraz xanaksu.
Znaleziono także ślady vicodony, valium, ambienu, fentanylu i
propofolu.
Michael Jackson zmarł 25 czerwca w wieku 50 lat z powodu problemów
kardiologicznych. Władze podejrzewają, że przyczyna śmierci
piosenkarza związana jest z jego uzależnieniem od leków. Policja
nie wyklucza też morderstwa, jednak dopiero konsultacje z lekarzem
sądowym mają rozstrzygnąć, czy sprawa będzie traktowana jako
kryminalna.
Dołącz do dyskusji: Le Toya Jackson: Michaela zamordowano