SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Polska spółka Disneya podwoiła wpływy. Na początek 9 mln zł z Disney+

W zeszłym roku finansowym polska spółka zależna The Walt Disney Company przy 304 mln zł przychodów osiągnęła wzrost zysku netto z 5,1 do 13,3 mln zł. Pierwsze trzy miesiące dystrybucji Disney+ przyniosły 9 mln zł przychodów.

Dołącz do dyskusji: Polska spółka Disneya podwoiła wpływy. Na początek 9 mln zł z Disney+

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
@nimeFan
@Bredny: Myślę, że to problem bardziej Polski i uprzedzeń/braku wiedzy ze strony polskich menadżerów/decydentów. We Francji, Włoszech, Niemczech, USA anime jest szeroko dostępne w tamtejszych serwisach VOD, a raczej polska młodzież i tzw. młodzi dorośli raczej niewiele się różnią od zagranicznych rówieśników. W USA szeroką gamę tytułów anime ma i HBO Max i Amazon Prime Video czy nawet Hulu.
Niebagatelne znaczenie ma też bardzo rozpowszechnione w Polsce piractwo (kiedyś sparzyli się na tym tacy wydawcy anime na DVD jak IDG, Monolith czy Anime-Virtual).
odpowiedź
User
MX
Z ciekawostek. Disney+ idzie w ślady Netflixa i zaczyna mocno stawiać na anime. Wykupili prawa do takich seriali jak "Bleach", "Bleach: Sennen Kessen hen", "Tokyo Revengers", "Tajemnica wyspy". Może to da mocno do myślenia polskiemu kierownictwu Amazon Prime, które po oficjalnym wejściu usługi Prime Video do Polski pod koniec 2020 roku odcięło polskich widzów od katalogu kilkudziesięciu seriali anime. Także polski Canal+ (w przeciwieństwie do rynku francuskiego) nie oferuje produkcji z tego gatunku (co też jest dziwne... kiedyś C+ miał w środy wieczory z anime... Hyper+ też mocno stawiał na anime... dziwne podejście... zwłaszcza, że dzisiaj ograbiony z praw i licencji C+ i tak nie ma czym zapełnić ramówki).

Jedna sprawa. Udostępnienie całej serii Bleach to jedno, ale wypuszczenie jej NA POLSKI RYNEK, BEZ POLSKIEGO PRZEKŁADU, uważam za policzek dla polskich klientów. Równie dobrze nasze rodzime produkcje możnaby wypuszczać na azjatyckich rynkach bez ich lokalizacji. Niby można, ale jaki odsetek z nich zrozumiałby cokolwiek? O ile mnie język angielski w anime nie przeszkadza, bo oglądam je tak w sieci od dawna, to chodzi właśnie o szacunek do lokalnego widza. Skoro usługa działa ma naszym rynku i w języku polskim, to bezwzględnie materiały dostępne do obejrzenia powinny mieć polski przekład.
odpowiedź