Poradnik inwestora, czyli abecadło rynków wschodzących
Olbrzymia popularność Chin i Brazylii wśród inwestorów skłania zagraniczne fundusze do kreatywnego modyfikowania skrótu BRIC i tworzenia nowych koszyków państw z rynków wschodzących. Szukający egzotyki mogą postawić na NEXT 11 i CIVETS, a tradycjonaliści na E7.
Wiedza inwestorów o rynkach wschodzących najczęściej ogranicza się do powierzchownej znajomości chińskiego rynku, rzadziej do pozostałych krajów stojących za akronimem BRIC. Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że w porównaniu do dojrzałych rynków potencjał gospodarczy rynków wschodzących jest nieporównywalnie większy, dlatego też fundusze inwestycyjne systematycznie generują nowe scenariusze skoncentrowane wokół różnych aspektów rynków wschodzących. Wymyślanie chwytliwych słów-kluczy przez ekspertów próbujących przemycić rezultaty skomplikowanych badań i analiz do świadomości szerokiej grupy drobnych inwestorów staje się coraz bardziej irytujące. Dla inwestorów nie posługujących się językiem angielskim rozszyfrowanie skrótów BRIC, PIIGS czy CIVETS może być nie mniejszym wyzwaniem niż zrozumienie, co na myśli mieli internauci zostawiający pod filmami na YouTube komentarze w stylu LOL, OMG i WTF.
Marketingowy szum wokół różnych grup krajów o podobnych cechach bynajmniej nie jest powodem, dla którego warto wiedzieć, co kryje się pod tajemniczymi zwrotami. Jednak każdy szanujący się inwestor powinien trzymać rękę na pulsie najnowszych trendów, ponieważ zanim kolejne hity zostaną wdrożone przez globalne instytucje, najczęściej można na nich nieźle zarobić. Przyjrzyjmy się więc ostatnim ciekawostkom z rynków wschodzących.
BRIC
Termin BRIC utworzony od pierwszych liter angielskich nazw państw tworzących najpopularniejszy koszyk rynków wschodzących wkrótce będzie liczył sobie już 10 lat. W 2001 r. Jim O’Neil z banku Goldman Sachs po raz pierwszy użył skrótu BRIC opisując świetlaną przyszłość gospodarek Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Jego koncepcja zakładająca, że te cztery państwa bogate w zasoby naturalne i posiadające jedynie zalążki tzw. klasy średniej, będą szybko doganiać dojrzałe gospodarki, okazała się olbrzymim sukcesem. Od wielu miesięcy słyszymy, że chiński rynek jest przegrzany, że to kolejna spekulacyjna bańka, która wkrótce pęknie, że już jest za późno, aby zarobić na inwestycjach w BRIC, ale Jim O’Neil jest innego zdania. Uważa, że konsumenci w Brazylii, Rosji, Indiach i Chinach dopiero zaczynają poznawać smak życia na poziomie powyżej absolutnego minimum i ten trend nieprędko się odwróci. Chiny zajęły niedawno miejsce Stanów Zjednoczonych, jako lidera światowego rynku samochodowego, O’Neil szacuje, że rynek ten wzrośnie jeszcze pięciokrotnie, ale docelowo największą sprzedaż aut będą notować nie Chiny, lecz Indie.
O chińskiej gospodarce można by pisać niemal bez końca, ale przedstawię tylko jeden argument, który powinien dać do myślenia sceptykom spodziewającym się twardego lądowania drugiej największej gospodarki świata. O ile rynek nieruchomości w Pekinie czy Szanghaju rzeczywiście oderwał się od czystych fundamentów i prawdopodobnie kilkunastoprocentowa korekta cen jest tam nieunikniona, to głównym kołem napędowym Chin będą w najbliższych kwartałach „małe i średnie” miasta. Cudzysłów jest tu jak najbardziej uzasadniony - według chińskich kryteriów średnie miasta mają często więcej mieszkańców niż Nowy Jork czy którakolwiek z europejskich metropolii.
Według Financial Times, Brazylia, która jest m.in. największym na świecie producentem kawy, dzięki rosnącej świadomości konsumentów, w tym roku zmniejszy dystans do USA pod względem konsumpcji kawy, a w ciągu najbliższych lat zostanie największym rynkiem. W 2010 r. Brazylijczycy wypiją ok. 19,3 mln worków kawy (każdy waży 60 kg), podczas gdy Amerykanie spożyją ok. 21,2 mln worków. Warto przy tym zaznaczyć, że populacja Brazylii jest o ok. 120 mln osób mniejsza niż USA, a dziesięć lat temu konsumpcja kawy w Brazylii wynosiła ok. 13 mln worków. Konsumenci to nie jedyne inwestycyjne “story” uzasadniające wzrost kursu indeksu BOVESPA o ponad 100 proc. od dołka z jesieni 2008 r. i nie mniej imponujące umocnienie kursu reala. W 2016 r. w Rio de Janeiro odbędą się Igrzyska Olimpijskie, a w 2014 r. Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, co sprawia, że skalę inwestycji w infrastrukturę można przyrównać do chińskiego boom’u z lat 2005-2008.
Następna Jedenastka
Twórca terminu BRIC we wrześniu 2010 r. został szefem działu zarządzania aktywami w banku Goldman Sachs i przygotował dla inwestorów “kolejną wielką rzecz”. Nowy termin, który zapewne szybko zostanie przyswojony przez marketingowców sprzedających fundusze inwestycyjne to “Następna Jedenastka” (Next 11). Sam Jim O’Neil przyznaje, że tym razem za nową strategią nie stoi równie kontrowersyjna teza, jaką w 2001 r. dla większości inwestorów było doganianie USA i Europy Zachodniej przez kraje BRIC. Nowy koszyk składa się po prostu z 11 rynków wschodzących o największej populacji (poza Brazylią, Rosją, Indiami i Chinami). Pierwszym bankiem, który zaoferował klientom możliwość inwestycji w Next 11 za pośrednictwem jednego funduszu był francuski BNP Paribas, ale ze względu na ograniczoną płynność papierów z niektórych rynków w praktyce inwestorzy lokowali kapitał na 8 rynkach „Następnej Jedenastki”.
Koszyki rynków wschodzących
Skrót | Twórca | Rynki | Kryteria doboru | Uwagi |
BRIC | Goldman Sachs | Brazylia, Rosja, Indie, Chiny | Demografia, zasoby naturalne, nadwyżki walutowe, | Wysoka korelacja (brak dywersyfikacji), |
Next 11 | Goldman Sachs | Korea Południowa, Meksyk, Indonezja, Turcja, Filipiny, Egipt, Wietnam, Pakistan, Nigeria, Bangladesz, Iran | Demografia | Ryzyko polityczne (Wietnam, Bangladesz, Iran), |
CIVETS | HSBC | Kolumbia, Indonezja, Wietnam, Egipt, Turcja, Korea Południowa | Demografia, przedsiębiorczość | brak |
E-7 | Pricewaterhouse Coppers | BRIC + Meksyk, Indonezja, Turcja | Demografia | Wg PWC w 2050r. gospodarki E7 będą większe niż G7 |
Surowcowe waluty | WisdomTree | Australia, Brazylia, Kanada, Chile, Norwegia, Nowa Zelandia, Rosja, RPA | Surowce | Sposób na dywersyfikację i uniezależnienie od kursu dolara |
Źródło: opracowanie własne
Świnie, pająki i cywety
Aby nowa koncepcja została zapamiętana przez dużą grupę inwestorów, skrót opisujący ją powinien oznaczać coś, co wywołuje emocje, coś, nie jest abstrakcyjnym, naukowym terminem, ale niemal każdy może się do tego w jakiś sposób ustosunkować. Najlepszym przykładem są zwierzęta, które posiadają charakterystyczne cechy. Kilkanaście lat temu inwestycyjnym hitem były „azjatyckie tygrysy” (dynamiczne i silne), drobni inwestorzy w USA uwielbiają pająki (SPDR wymawiane jak „spider” to grupa funduszy ETF umożliwiających m.in. dostęp do egzotycznych rynków), niedawno strefą euro trzęsły świnie (pejoratywne skojarzenie), a ostatnio w finansowym zoo zagościły cywety (CIVETS). Cywety to drapieżne ssaki z rodziny łaszowatych, znane m.in. z udziału w procesie produkcji niezwykle szlachetnej kawy kosztującej w niektórych częściach świata nawet 600 USD za filiżankę.
Grupę cywet stworzył Michael Geoghegan z brytyjskiej grupy HSBC, który spośród rynków wschodzących wybrał Kolumbię, Indonezję, Wietnam, Egipt, Turcję i Południową Afrykę. Pod względem kultury, historii czy języka trudno byłoby znaleźć bardziej różniące się między sobą kraje, ale wspólne cechy pojawiają się jeśli pod uwagę weźmiemy czynniki gospodarcze. Kraje z grupy CIVETS w większości posiadają młode społeczeństwo, dynamiczną grupę przedsiębiorców, umiarkowany poziom zadłużenia i znacznie szybciej niż dojrzałe gospodarki wyszły z kryzysu, a w niektórych przypadkach wcale go nie doświadczyły.
Kiedy wiosną 2010 r. kryzys w strefie euro przybierał rozmiary niebezpieczne dla całej światowej gospodarki, używanie skrótu PIIGS stało się tak powszechne, że niektóre instytucje (m.in. brytyjski bank Barclays i dziennik Financial Times) zabroniły pracownikom używanie tego zwrotu znaczącego w języku angielskim „świnie” (fonetycznie). Gry słowne akronimami przybierają czasem humorystyczne formy. Jeden z amerykańskich portali sparodiował finansową nowomowę gromadząc zadłużone ponad własne możliwości finansowe państwa w grupie STUPID (Hiszpania, Turcja, Wielka Brytania, Portugalia, Irlandia, Dubaj).
Kiedy w 2008 r. ceny surowców spadały, jak cegły, a inwestorzy szukając bezpieczeństwa w postaci instrumentów z dojrzałych rynków pozbywali się masowo akcji spółek z Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Niektórzy komentatorzy dołączyli więc do czterech rynków BRIC Koreę Południową, aby bardziej wiarygodnie odzwierciedlać bieżący sentyment inwestorów – BRICK (z ang. cegła). Jerome Booth z firmy Ashmore Investment Management ironicznie odpowiedział na trend tworzenia przez banki nowych skrótów powołując do życia grupę CEMENT – Kraje Rynków Wschodzących Wyłączone Przez Nową Terminologię (Countries in Emerging Markets Excluded by New Terminology).
Surowcowe waluty
Ciekawym pomysłem inwestycyjnym pochwaliła się niedawno firma WisdomTree, która uruchomiła fundusz indeksowy złożony z walut państw posiadających bogate złoża surowców. Wprawdzie nie zabłysnęła marketingowo i nie przedarła się do świata szerokiej „popinwestycyjnej” publiki, ale jej idea jest na tyle racjonalna, iż można przypuszczać, że wkrótce ten błąd naprawi konkurencja wymyślając nowe słowa klucze. Strategia polega na zakupie koszyka walut gospodarek, których PKB przynajmniej w 40 proc. pochodzi z handlu surowcami. Są to australijski dolar, brazylijski real, kanadyjski dolar, chilijskie peso, norweska korona, nowozelandzki dolar, rosyjski rubel i nowozelandzki dolar. Portfel funduszu WisdomTree Dreyfus Commodity Currency jest balansowany co kwartał tak, aby udział każdej waluty stanowił 12,5 proc. portfolio.
SPARROW
Podsumowując, drobni inwestorzy z całej tej gry w słówka mogą wychwycić kilka trendów i na własnych rachunek próbować zarobić na nich wykorzystując takie instrumenty, jak certyfikaty strukturyzowane czy platformy foreksowe. Najgorętszymi rynkami wydają się obecnie być Brazylia, Turcja i Indonezja.
Aby ten tekst nie pozostał tylko zbiorem ciekawostek o rynkach wschodzących postanowiłem w praktyce wpisać się w akronimowy trend. Przedstawiam państwu grupę WROBEL – W jak Wietnam, R jak Rosja, O jako OPEC (dla agresywnych inwestorów wersja z Omanem), B jak Brazylia, E jak Egipt, L jak, hmmm… niech będzie egzotycznie - Liban. Jeśli to nie wypali spróbuję szczęścia za granicą ze SPARROW, czyli Singapur, Polska, Australia, Rosja, Rumunia, Oman. Cechy wspólne na pewno się znajdą, ale jeszcze muszę się zastanowić, jak do tej grupy przemycić Brazylię, bo same mistrzostwa w piłce nożnej organizowane w 2014 r. gwarantują sprzedażowy sukces niemal wszystkiego, co można powiązać ze stolicą światowego futbolu. Produkty inwestycyjne nie stanowią wyjątku.
Łukasz Wróbel, Open Finance
Dołącz do dyskusji: Poradnik inwestora, czyli abecadło rynków wschodzących