Kuba Wojewódzki walczy ze swoimi fałszywymi profilami na Facebooku

Dwa fałszywe profile Kuby Wojewódzkiego, które wystartowały we wtorek, już swoimi domenami sugerują, że są oficjalnymi kontami dziennikarza, utworzonymi po skasowaniu poprzedniego. „Nowy start, nowy początek, bez ludzi hałaśliwych, sekt smoleńskich, kiboli i wszystkich którzy chcą zrobić szum wokół siebie. Po prostu Kuba” - zapowiada autor profilu działającego pod adresem facebook.com/kuba.wojewodzki.official.page. „Czas na świeży start” - deklaruje twórca konta z domeną facebook.com/kubaoficjalnyprofil.

Kilka wpisów zamieszczonych na obu fanpage’ach naśladuje charakterystyczny styl Wojewódzkiego. „Myślę że to będzie ciekawy początek, nowe pomysły, historie, myśli. Jak pytał słynny działacz, co zastał Polskę zdewastowaną, a zostawił kryzysową, towarzysze pomożecie?” - czytamy na jednym z profili. A w kolejnym autor w podobny sposób kpi z rekolekcji z udziałem afrykańskiego uzdrowiciela, które odbędą się w lipcu na Stadionie Narodowym: „A jeśli jednak nie uda się, może spełnić się jedno z największych marzeń Ojca Rydzyka, wiara i rekreacja w jednym, kąpiel w basenie, narodowym”.

Co ciekawe, profil ten w ciągu dwóch dni zyskał ponad 10 tys. fanów, z których spora część - co widać w komentarzach - jest przekonana, że naprawdę pisze do nich gwiazdor TVN i Eski Rock.

>>> Kuba Wojewódzki znika z Facebooka. „Dziwna, nieprzemyślana decyzja”

- To żałosne, ale też śmieszne. Obserwuję te profile z zoologicznym zaciekawieniem, bo świadczą o daleko posuniętej obsesji ich autorów - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Kuba Wojewódzki. Dodaje, że o fanpage’ach dowiedział się od znajomych i postanowił zgłosić je administratorom Facebooka. - Ale ich procedury są dość skomplikowane i powolne, więc te profile jeszcze nie zniknęły - zaznacza.

Wojewódzki nie jest pierwszym polskim celebrytą, pod którego podszywają się internauci w serwisach społecznościowych. Zazwyczaj jednak znane osoby są nie tyle naśladowane, co wyśmiewane. Od prawie dwóch lat działa na Facebooku fanpage Zdzisława Kręciny (zaznaczający przynajmniej w opisie, że jest „nieoficjalnym fanklubem”), byłego działacza Polskiego Związku Piłki Nożnej, który zasłynął głośną drzemką w samolocie. Na profilu rzekomy Kręcina nie ukrywa słabości do alkoholu i sugeruje, że zza kulis steruje wydarzeniami sportowymi.

Na Twitterze znaleźć można kilkanaście kont Donalda Tuska, który faktycznie zaczął tam pisać w grudniu ub.r. i za pośrednictwem serwisu udzielił już nawet wywiadu telewizyjnego (więcej o tym). Fałszywe profile premiera nadal jednak działają, a opis jednego z nich - oznaczonego jako @PremierPolski - brzmi: „Jestem Premierem Polski, i ciągle okupuje mnie jakiś uzurpator. Obecnie Donald Tusk. Jakaś zakamuflowana opcja niemiecka. Musiałem emigrować na twitter”. Natomiast użytkowniczka o nazwie „♥Kasia Tusk♥” (według opisu „Profesor, Magister Psychologii, Szafiarka, Artystka”) zamieściła już ponad 2 tys. wpisów, w których w absurdalnie zabawny sposób relacjonuje życie swoje i swojego taty.

>>> TVN24 i MTV liderami „polskiego” Twittera, Kuźniar z dużym wzrostem

Zdaniem Justyny Dzieduszyckiej-Jędrach, dyrektor zarządzającej agencji 121 PR, takie konta powstają z potrzeby popularności ich twórców. - Ale te osoby mogą też chcieć na tym zarobić: zbudować wokół profilu dużą społeczność, a potem sprzedać ją jako farmę fanów czy followersów - zauważa. W takiej sytuacji celebryci mogą nie tylko informować administratorów serwisu, że takie profile się pod nich podszywają, lecz także zgłaszać swoje konta jako autentyczne. - Ten mechanizm działa na Facebooku, który po otrzymaniu takich wniosków wewnętrznie autoryzuje fanpage’e gwiazd. Co prawda użytkownicy nie widzą tego potwierdzenia prawdziwości, ale administratorzy nie mają wtedy wątpliwości, żeby szybko kasować fałszywe profile - opisuje Dzieduszycka-Jędrach.

Z kolei Twitter już kilka lat temu wprowadził specjalne znaczniki pokazywane przy autentycznych kontach znanych osób. Serwis sam weryfikuje prawdziwość takich profili i nadaje to wyróżnienie. Przy czym to rozwiązanie słabo działa w Polsce. - Dlatego że Twitter nie ma u nas swojego oddziału i pracowników, więc jeśli nie jest się korporacją globalnie współpracującą z serwisem, trudno się skontaktować z jego przedstawicielami - przyznaje Justyna Dzieduszycka-Jędrach. - W efekcie nawet najpopularniejsze polskie konta znanych osób, Radka Sikorskiego, Dody czy niedawno uruchomiony profil Donalda Tuska nie mają oznaczenia potwierdzającego ich autentyczność - dodaje.