SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Kryminał noir ma się dobrze. Recenzja serialu „Kobieta z jeziora” z Natalie Portman

Natalie Portman dotychczas nie występowała w serialach. To jedna z nielicznych hollywoodzkich aktorek, która w ciągu ostatniej dekady nie uległa modzie na seryjne narracje, a przecież nawet Meryl Streep pojawiła się ostatnio w „Zbrodniach po sąsiedzku”. Tym razem jednak laureatka Oscara, którą wciąż pamiętamy z „Leona zawodowca”, powiedziała „tak” nowej produkcji AppleTV+.

„Kobieta z jeziora”, Apple TV+ „Kobieta z jeziora”, Apple TV+

Platforma AppleTV+ wciąż zaskakuje nowymi premierami. W kwietniu oglądaliśmy przewrotny kryminał noir zatytułowany „Sugar” z Colinem Farrellem w roli głównej (naszą recenzję znajdziecie tutaj), a w tym miesiącu zadebiutował już „Uznany za niewinnego” (Jake Gyllenhaal wciela się w postać, którą w 1990 zagrał Harrison Ford w filmie o tym samym tytule) oraz „Sunny” z Rashidą Jones. Wszystkie te tytuły zyskały pozytywne oceny widzów i krytyków. Wygląda na to, że AppleTV+ to nowe HBO.

Natalie Portman debiutuje w serialu
„Kobieta z jeziora” ma szansę dołączyć do grona tych cenionych przez subskrybentów seriali, ponieważ ma wszystkie elementy potrzebne, żeby osiągnąć sukces. Po pierwsze Natalie Portman w obsadzie, która swoim warsztatem aktorskim z pewnością potrafiłaby ocalić każdą szmirę, a po drugie – pomysł, czyli ekranizację powieści Laury Lippman. Akcja serialu rozgrywa się w Baltimore lat 60. Trafiamy na Święto Dziękczynienia i dwie zupełnie różne kobiety, żyjące w tym samym mieście, ale w innych grupach społecznych. Teoretycznie nie powinny się nigdy spotkać. A jednak ich drogi ciągle będą się przecinały.

>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu

Zaczynamy od Dziękczynienia 1966 roku, gdy policja zatrzymuje sprawcę morderstwa, ale od razu w retrospekcjach przenosimy się miesiąc wstecz. Natalie Portman wciela się w rolę Maddie Schwartz, idealnej żydowskiej żony i matki. W doskonale skrojonej garsonce z małą torebką na ramię biegnie do lokalnego rzeźnika, żeby kupić jagnięcinę na kolację. 

Ten sam obraz oglądaliśmy już w innym serialu o żonie i matce z lat 50. tylko że w tonacji komediowej. „Wspaniała Pani Maisel” też zaczyna się od wybuchu frustracji idealnej pani domu, która ma dosyć życia ograniczającego się do wizyt u rzeźnika i piekarza. Midge Maisel chodziła spać w pełnym makijażu, żeby całodobowo zachwycać męża swoją urodą, a Maddie wychodzi z domu, żeby w końcu wyspać się bez etykietki „żony przy mężu”.

Być jak Midge Maisel
Maddie ma pecha, ponieważ w przygotowaniach do Święta Dziękczynienia przeszkadza jej udział w ważnym bankiecie, a ściskany nerwowo pakunek z mięsem przecieka na piękną garsonkę. Biegnie więc do galerii handlowej, żeby kupić nową sukienką, którą ekspedientki pospiesznie ściągają z ciemnoskórej modeli stojącej w witrynie sklepu. Wspominam o tym, ponieważ w taki sposób serial od czasu do czasu będzie pokazywał problemy rasowe. Z jednej strony ciemnoskóra modelka zdobi witrynę sklepową, z drugiej ekspedientki odradzają zakup sukienki, którą miała już na sobie TA modelka, w domyśle „gorszego sortu”. I tak oto Maddie i Cleo Johnson (w tej roli Moses Ingram) spotykają się przypadkiem po raz pierwszy.

Maddie to ta idealna, wzorowa i wzbudzająca szacunek mieszkanka Baltimore, a Cleo musi o wszystko walczyć i wydzierać siłą, żeby utrzymać synów. W gruncie rzeczy obie są nieszczęśliwe. Maddie, podobnie jak wcześniej pani Maisel, jest uwięziona w konwenansach, a Cleo na co dzień szykanowana i pozbawiona szacunku. Musi działać w szarej strefie nawet jeśli zależy jej na tym, żeby walczyć o realną zmianę społeczną.

Kobiety z dwóch światów
W serialu narratorka (nie zdradzę, kto nią jest) sporo miejsca poświęca rozważaniom na temat tego, jak żyje się kobietom w Baltimore. „Kobieta z jeziora” to w dużej mierze kryminał, który zaczyna się od zaginięcia żydowskiej dziewczynki, co będzie dla Maddie impulsem do zmian. Bohaterka zacznie pokazywać się nam od innej strony, podejmować ryzykowne decyzje, wymykać się społecznej kontroli. W tym samym czasie Cleo będzie walczyć o godne życie dla siebie i swoich synów.

Teoretycznie wszystko w serialu działa – dwie wyraziste bohaterki, świetne role aktorskie, a historia trzyma w napięciu. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że zarówno Maddie, jak i Cleo są mocno osadzone w stereotypie. Maddie wygląda niczym Jacqueline Kennedy w dniu śmierci męża: toczek na idealnie ułożonych włosach i jednokolorowy kostium. Posągowo piękna bohaterka musi mieszkać w pięknych wnętrzach, mieć zamożnego męża i (prawie) idealnego syna. Z kolei, mąż Cleo nie potrafi utrzymać żadnej pracy, nastoletni syn już spróbował hazardu, a ona jest sfrustrowana i ciągle na nich krzyczy.

W estetyce kryminału noir
„Kobieta z jeziora” opowiada o zbrodni dokonanej na dziewczynce, ale chętniej skupia się na społecznym tle Baltimore lat 60., co jest ciekawym wyborem, ponieważ pokazuje nieudolność policji, politykę, przy której zawsze traci się godność, duże ograniczenie swobody obyczajowej, a także – co najważniejsze – segregację rasową, która wciąż ma się dobrze.

Co prawda kryminały z silnymi kobiecymi bohaterkami nie są niczym nowym, od czasów „The Killing” oglądamy ich sporo, ale tym razem serial zderza się z tym momentem, w historii, w którym po prostu los nie sprzyjał kobietom, więc nie możemy liczyć, że będą żyły „długo i szczęśliwie”. A odwieczne pytanie:  „czy pani mąż wie, gdzie pani jest?” pobrzmiewa już od pierwszego odcinka.

Zaledwie wczoraj pisałam o „Brzyduli Betty” i tym, jak mężczyźni poniżali bohaterkę w serialu końca lat 90., a tym razem trzeba powiedzieć, że Maddie jest traktowana jak dziecko, któremu trzeba pomóc bezpiecznie wrócić do domu. Tym bardziej intryguje jej upór, aby zerwać z wygodnym życiem i spróbować czegoś na własny rachunek, co wcale nie jest takie proste, gdy dotychczas była wspominaną już „żoną przy mężu”. Serial nie unika uproszczeń i skrótów myślowych sprzyjających bohaterce, ale mimo to pokazuje grozę położenia kobiet w „starych, dobrych czasach”.

„Kobieta z jeziora” to propozycja dla fanek i fanów kryminału noir, produkcji skupiających się na amerykańskich problemach społecznych połowy XX wieku i talentu Natalie Portman. Moses Ingram niejednokrotnie kradnie show laureatce Oscara, ale ma mniej czasu ekranowego, żeby przykuć uwagę widzów. Jeśli lubicie pięknie nakręcone produkcje, to ta również przypadnie wam do gustu. Obraz w reżyserii Almy Har'el przypomina też, że Baltimore tamtych czasów to mekka jazzu. Dbałość o detal można przyrównać do tej z serialu „Mad Men”, gdy Matthew Weiner sprawdzał, czy w dniu śmierci Marylin Monroe i JFK padał deszcz. „Kobieta z jeziora” też odrobiła to zadanie domowe.

Serial „Kobieta z jeziora” zadebiutował na platformie AppleTV+ dwoma pierwszymi odcinkami. Całość liczy siedem, kolejne będą dodawane w piątki.

Dołącz do dyskusji: Kryminał noir ma się dobrze. Recenzja serialu „Kobieta z jeziora” z Natalie Portman

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
OLA
Musi być dobry ! Bo wyreżysowała i napisała gobkobieta a nie jakiś biały , uprzywilejowany facet
3 0
odpowiedź
User
Jol
Ten serial jest głupi, pretensjonalny i niezborny w sposób rzadko spotykany.
1 0
odpowiedź