SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Bez debaty Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. "Polityczna kalkulacja ważniejsza niż interes wyborców" (opinie)

Przed drugą turą wyborów prezydenckich nie doszło do zorganizowanej przez trzech największych nadawców - TVP, Polsat i TVN - debaty Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. Ubolewają nad tym dziennikarze Onetu, Wirtualnej Polski, "Rzeczpospolitej" i "Do Rzeczy. - Taki pojedynek dwóch gladiatorów politycznych w telewizyjnym Coloseum przyciągnąłby milionową publiczność, mogłoby się wszystko zdarzyć i na pewno zogniskowałoby to uwagę wyborców - mówi Wirtualnemedia.pl Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej".

Przed I turą wyborów prezydenckich debatę telewizyjną zorganizowała 17 czerwca br. TVP, wystąpiło w niej 11 kandydatów na prezydenta. Wydarzenie zostało skrytykowane przez dziennikarzy i polityków. Jak ocenili, pytania były tak dobrane, żeby pogrążyć kandydata Koalicji Obywatelskiej. Prowadzący debatę Michał Adamczyk pytał o relokacje uchodźców, małżeństwa homoseksualne, lekcje religii w szkołach i przygotowania do komunii oraz przyjęcie przez Polskę waluty euro. Większość z kandydatów podkreślała, że nie są to pytania o problemy, którymi żyją obecnie Polacy.  

Po pierwszej turze wyborów, kiedy okazało się, że o prezydenturę zawalczą Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski, ofertę zorganizowania debaty złożyły kandydatom redakcje Onetu, TVN, TVN24 oraz Wirtualnej Polski. Trzaskowski chciał przyjść, ale odmówił Duda. - Jakaś jedna prywatna telewizja pana Trzaskowskiego podaje termin debaty i nakazuje się stawić. Nie. To jest dyktat - powiedział wtedy urzędujący prezydent.

Andrzej Duda dodał, że potrzebna jest wspólna debata trzech telewizji - TVP, Polsatu i TVN i deklarował, że pojawi się na niej. W odpowiedzi na tę deklarację, Polsat zaproponował zorganizowanie debaty telewizji TVP i TVN, na co zgodziła się tylko TVN.

"Prezydent nie chce ryzykować". TVP: Trzaskowski nie przyjechał do Końskich

Jak donosi Onet, nie dojdzie do wspólnej debaty, bo "kierujący TVP Jacek Kurski nie chce się zgodzić na debatę z innymi telewizjami". - Nie możemy się zgodzić na debatę, nad którą nie mamy kontroli. To mogłoby zaszkodzić Dudzie. Nie wiadomo, jak wypadłby w takim starciu - miał powiedzieć portalowi wpływowy przedstawiciel TVP, odpowiedzialny za programy polityczne.

Zapytaliśmy Telewizję Polską, czy faktycznie Jacek Kurski wpływa na decyzje prezydenta Andrzeja Dudy odnośnie debaty. - TVP zdecydowanie zaprzecza informacjom portalu onet.pl, jakoby Jacek Kurski Członek Zarządu TVP, czy jakakolwiek inna osoba z TVP decydowała o tym, kto weźmie udział w debacie prezydenckiej. Jedyną osobą, która miała faktyczny wpływ na ostateczny skład uczestników poniedziałkowej debaty był Pan Rafał Trzaskowski, który nie stawił się na nią. Kandydat PO pomimo oczekiwań milionów Polaków, uchylił się od debaty z Prezydentem Andrzejem Dudą w znanych od wielu dni miejscu i czasie urządzając w tym samym terminie konferencję prasową dla grupki dziennikarzy, którzy w tym celu przyjechali z Warszawy do Leszna" - czytamy w oświadczeniu biura prasowego.

Zdaniem TVP, to "kandydat PO zrezygnował z udziału w jedynej oficjalnej, zagwarantowanej prawem debacie przed II turą wyborów prezydenckich". 

"Wygląda na to, że media sprzyjające kandydatowi PO, szukają obecnie wyjaśnienia rezygnacji i utraty okazji wypowiedzi do wielomilionowej widowni i próbują insynuacjami rozpaczliwie przerzucić na TVP odpowiedzialność za to niepowodzenie. Nie zmaże to jednak ze zbiorowej pamięci obrazu pustej trybuny Rafała Trzaskowskiego, który odmówił stawienia się na debacie w Końskich" - podkreśla TVP.

- Strategia najwyraźniej wynika z politycznej kalkulacji, która bierze się przypuszczalnie z przekonania, że debat się nie wygrywa, ale można je przegrać. Prezydent i jego sztab najprawdopodobniej nie chcą ryzykować. Od początku warunek, że debata tak, ale tylko w trzech telewizjach, był podejrzany. Pięć lat temu Andrzej Duda nie stawiał takich warunków. Debatował w TVN24, chciał debatować w Telewizji Trwam. Publiczna telewizja musi przeprowadzić debatę. Co nie oznacza, że prezydent nie może uczestniczyć w debatach organizowanych przez inne, duże media.  Telewizja to tylko jedno z mediów. Portale internetowe również robią programy telewizyjne, często z dużo większymi zasięgami niż tradycyjne telewizje newsowe - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Marek Kacprzak, dziennikarz, publicysta i kulturoznawca, prowadzący program "Tłit" w Wirtualnej Polsce.

Marcin Makowski, dziennikarz Wirtualnej Polski i tygodnika "Do Rzeczy" uważa, że "brak debaty między kandydatami przed II turą wyborów może być w ich bezpośrednim interesie w sytuacji, w której sondaże wskazują remis". - Lepiej mobilizować własny elektorat, niż ryzykować wpadkę podczas dyskusji, która może kosztować prezydenturę. Taka sytuacja nie jest jednak w interesie społecznym, umacnia bowiem precedens możliwego do uniknięcia w przyszłych wyborach starcia, cementując polaryzację oraz życie w bańkach informacyjnych. Debata trzech największych telewizji powinna się odbyć - czy zablokował ją Jacek Kurski - nie wiem - ale politycy pewni siebie nie mogą unikać konfrontacji - podkreśla dziennikarz.

"Historyczna kampania bez debaty"

Andrzej Gajcy, dziennikarz i publicysta portalu Onet, podkreśla, że jest to "historyczna kampania prezydencka, która zostanie zapamiętana głównie z powodu braku debaty między kandydatami ubiegającymi się o ten urząd przed II turą wyborów".

- Przede wszystkim taka debata należy się wyborcom, a nie politykom czy mediom. Zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski udowodnili, że ich zapewniania o gotowości stanięcia do każdej debaty są niewiele warte. Nigdy wcześniej w Polsce ani w żadnym innym kraju, który uznajemy za demokratyczny, dwóch kandydatów walczących o urząd prezydenta nie zorganizowało sobie na ostatniej prostej kampanii "debaty" z samym sobą, na własnych zasadach, łamiąc przy tym wszelkie reguły, jakie powinny obowiązywać. W ten sposób pokazali, że nie zależy im na prawdziwej dyskusji, gdyż ich sztaby doskonale wiedzą, że wynik takiej debaty byłby całkowicie nie do przewidzenia, a ewentualne potknięcie mogłoby przekreślić szansę na prezydenturę - mówi nam publicysta.

Zdaniem Andrzeja Gajcego, tego obawia się sztab Andrzeja Dudy, "który rękami Jacka Kurskiego zablokował możliwość zorganizowania debaty prezydenckiej przez trzy największe stacje telewizyjne, do czego publicznie wzywał urzędujący prezydent".

- Gdyby Andrzej Duda chciał faktycznie doprowadzić do takiej debaty,  to ona z pewnością by się odbyła i nie ma co tu zamydlać ludziom oczu. To jest z pewnością jeden z największych błędów w tej kampanii, jaki popełnia prezydent, który może go kosztować nawet prezydenturę - podkreśla dziennikarz.

"Błąd Rafała Trzaskowskiego"

Gajcy dodaje, że "poważny błąd popełnia także Rafał Trzaskowski, który zamiast podjąć rękawicę i udać się do Końskich, gdzie miał szansę wypunktować prezydenta na oczach widzów telewizji publicznej, wolał zorganizować konferencję prasową z przedstawicielami kilkunastu redakcji, na której zamiast odpowiadać na zadane pytania mówił kampanijnym przekazem, obarczając winą za wszystko swojego przeciwka i partię rządzącą"

- Kandydat Koalicji Obywatelskiej udowodnił, że mocny jest tylko w słowach, a brakuje mu cywilnej odwagi, by stanąć do prawdziwej konfrontacji, której oczekują zarówno od niego, jak i od Andrzeja Dudy, zwykli Polacy. Brak prezydenckiej debaty każe także postawić pytanie o kondycję mediów w Polsce. Bowiem obecna kampania pokazuje dobitnie, że twórcami prawdziwego dyktatu medialnego są dziś nie redakcje, lecz sami politycy, którzy jak prezydent Andrzej Duda czy kandydat KO Rafał Trzaskowski, traktują rynek medialny jak swój własny folwark. To politycy dziś wybierają sobie redakcje i dyktują im swoje warunki, czyniąc z mediów niemych zakładników, zachowując się przy tym jak choroba, która powoli zabija wolność słowa i demokrację - uważa Andrzej Gajcy.

Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej", uważa, że dziennikarze wszystkich mediów powinni naciskać na to, żeby debata przez II turą się odbyła.

- Na pewno ta debata jest bardzo ryzykowna dla Andrzeja Dudy i mógłby więcej stracić na niej niż Rafał Trzaskowski, który w dalszym ciągu próbuje go dogonić. To prezydent jest faworytem w tych wyborach, chociaż sondaże wydają się pokazywać, że szanse są wyrównane. Jednak nie to nas powinno interesować jako dziennikarzy, te dylematy mogą roztrząsać politycy i politolodzy. Z dziennikarskiego punktu widzenia, i dla wyborców, najważniejsze jest, żeby zapoznać się z pełną ofertą programową obu kandydatów na prezydenta, a taką możliwość daje ich bezpośrednie starcie w debacie - można porównać, kto jak wypada, lepiej się prezentuje, jest odporniejszy na stres, potrafi odpowiedzieć ciekawszą puentą na wypowiedzi kontrkandydata, ma lepszy program - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jacek Nizinkiewicz.

"Współpraca Dudy z Kurskim"

Dziennikarz dodaje, że tego typu debaty - w historii mediów polskich i światowych - decydowały o wyniku wyborów. - Przez taką debatę przegrał wybory prezydenckie Richard Nixon, w dużej mierze też Lech Wałęsa. Taki pojedynek dwóch gladiatorów politycznych w telewizyjnym Coloseum przyciągnąłby milionową publiczność, mogłoby się wszystko zdarzyć i na pewno zogniskowałoby to uwagę wyborców - uważa dziennikarz "Rzeczpospolitej".

Zdaniem Jacka Nizinkiewicza, fakt, że Andrzej Duda zgodził się na debatę trzech telewizji, a TVP nie - świadczy o "ewidentnej współpracy Andrzeja Dudy z Jackiem Kurskim".

- Jacek Kurski zachowuje się tak, jakby chronił Andrzeja Dudę i przez to uwiarygadnia narrację sztabu Trzaskowskiego, że prezydent to cykor, który boi się tej debaty. To wynika z sytuacji, że Kurski jest prezesem telewizji, chociaż nieformalnie i walczy o własne życie. Wie, że jeżeli Andrzej Duda przegra te wybory, to będzie efekt domina dla Prawa i Sprawiedliwości, mogą być wcześniejsze wybory, może stracić swoją funkcję i znowu gdzieś dryfować na marginesie polityki - podkreśla Jacek Nizinkiewicz.

Dodaje, że dziennikarze, ponad politycznymi i medialnymi podziałami, powinni wywierać presję na politykach, żeby doszło do debaty przed II turą wyborów prezydenckich.

Dołącz do dyskusji: Bez debaty Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. "Polityczna kalkulacja ważniejsza niż interes wyborców" (opinie)

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl